13 lut 2017

Rozdział 4

''Błyszcz jasno jak diament. Znajdź światło w pięknym morzu. Wybieram bycie szczęśliwą. Ty i ja, ty i ja jesteśmy jak diamenty na niebie. Jesteś spadającą gwiazdą, którą widzę, wizją szczęścia. Gdy mnie przytulasz, ożywam. Jesteśmy jak diamenty na niebie. Wiedziałam, że od razu staniemy się jednością, od razu. Od pierwszego spojrzenia poczułam energię promieni słońca. Ujrzałam życie w twych oczach...''
~*~
  Cristiano wziął głęboki wdech przyglądając się swojemu odbiciu. Nie wyglądał tak jak codziennie. Tego wieczoru czekało go coś innego niż mecz. Został nominowany do zdobycia statuetki piłkarza Hiszpanii. Mimo, że wiele razy pojawiał się na czerwonym dywanie wciąż czuł presję. Na boisku ludzie patrzą na jego umiejętności, dryblingi z piłką i strzały. Podczas oficjalnych gali stawał się jak amerykańska gwiazda. Był fotografowany i mnóstwo wytrwałych fanów chciało z nim zdjęcie. Przeniósł wzrok na leżącą nieopodal madrycką gazetę. Już dawno pogodził się z plotkami na swój temat oraz z nienawiścią ludzi. Po raz kolejny przeczytał widniejący na okładce napis.

Cristiano Ronaldo wychodzi nad ranem z klubu w towarzystwie pięknej Hiszpanki

  Nie rozumiał dlaczego takie przyziemne sprawy były dla prasy sensacją. Przecież wszystko było dla ludzi. Życie Portugalczyka to nie tylko sport i treningi. Każdy potrzebował rozrywki, czegoś w rodzaju odskoczni od codziennego życia. Niestety miejsca, w których pojawiał się Ronaldo zawsze były pełne dziennikarzy zupełnie jakby czytali mu w myślach. Nie usłyszał gdy do jego willi weszła matka. To właśnie z nią wybierał się na galę dla sportowców. Prasa prześcigała się w propozycjach partnerek dla piłkarza Realu Madryt, lecz on pozostał wierny najważniejszej kobiecie w swoim życiu. Nie osiągnąłby sukcesu gdyby nie pomoc i wsparcie rodzicielki. Żałował, że jego ojciec nie może ujrzeć tego jak pnie się coraz wyżej w świecie sportu. 
  Można twierdzić, że komuś takiemu jak Cristiano Ronaldo nic do szczęścia nie potrzeba. Miał mnóstwo pieniędzy, które zamieniał na luksusowe samochody, ogromne domy rozrzucone po kilku krajach oraz karierę i status najlepszego piłkarza. Jednak brunet o czekoladowych oczach w sercu od dawna czuł pustkę. Brakowało mu kobiety, którą będzie widywał każdego dnia po powrocie z treningu. Potrzebował kogoś kto pocieszy go po przegranym meczu i będzie celebrował wygrane starcie. Miał dosyć przelotnych romansów, z którymi od dawna miał do czynienia. Portugalczyk chciał zamknąć usta ludziom, którzy twierdzili, że bawi się kobietami. 
  -Jesteś gotowy na błysk fleszy? - po pomieszczeniu rozniósł się przyjemny głos matki. 
  Przytulił się do rodzicielki tak, jak miał w zwyczaju odkąd skończył siedem lat. 
  -Chyba wolałbym grać dzisiaj mecz - jęknął jeszcze raz spoglądając na gazetę.
  Nauczył się, że nie warto zwracać uwagi na słowa zazdrośników. Mimo wszystko miał dość ingerencji w jego życie prywatne i prania brudów na okładkach gazet. Tego punktu sławy wręcz nienawidził. 
  -Przestań przejmować się, że znów widzieli cię z dziewczyną. Jesteś młody, w Realu rozumieją, że potrzebujesz się wyszaleć - kobieta zawsze służyła dobrą radą i mądrymi słowami. Była autorytetem dla Cristiano. 
  -Masz rację. Chodźmy, bo się spóźnimy.
  Kierowca, którego Ronaldo specjalnie wynajął na tą uroczystość podjechał pod czerwony dywan. Piłkarz uśmiechnął się dostrzegając tłumy krzyczących fanów. Ci najwierniejsi pojawiali się tak często, że kilka twarzy zdążył zapamiętać. W końcu gdyby nie jego kibice, nie pojawiłby się na madryckiej gali. Gdy wysiedli z samochodu przyjemny dźwięk wiwatujących głosów dotarł do uszu bruneta. Podszedł do kilku osób i z miejsca zaczął rozdawać autografy. Robił sobie z nimi także zdjęcia, gdy zobaczył, że bardzo o to proszą. Starł łzę z policzka nastolatki, która popłakała się na jego widok. Często nie mógł uwierzyć, że wzbudzał w ludziach takie emocje. Objął w pasie swoja rodzicielkę i wspólnie udali się na tak zwaną ściankę. Fotoreporterzy chętnie robili im zdjęcia. Cristiano już wyobrażał sobie ich dopiski, ponieważ w przeciwieństwie do innych piłkarzy, pojawił się z kimś z rodziny. Uśmiechał się do aparatów chcąc pokazać jak mocno cieszy się z obecności na hiszpańskiej uroczystości. W głębi duszy przeczuwał, że zgarnie główną wygraną, ale swoje domysły zachował dla siebie. Spotkał się nie raz ze stwierdzeniem, że jest samolubnym i narcystycznym mężczyzną. Prawda była taka, że zbyt szybko stracił wzorzec w ojcu, który nie mógł pokazać mu jak to jest. Wiadome było, że matka nie zastąpi mu taty dlatego pewne sprawy wciąż dla dwudziestopięciolatka były nowością.
  Poprawił krawat i wraz z partnerką wszedł do środka madryckiego teatru. Uroczystości sportowe zawsze odbywały się w kulturowych miejscach. Dostrzegł trenera i kilku przełożonych Realu Madryt. Radośnie się z nimi przywitał. Uwielbiał swoje miejsce pracy. Wszyscy byli przyjaźni i traktowali go z szacunkiem. Podszedł do Marcelo - swojego najlepszego przyjaciela. Poznali się kiedy Portugalczyk dołączył do ekipy i na początku nie przepadali za sobą. Mimo tego, że Ronaldo był napastnikiem, a Vieira obrońcą to rywalizowali na boisku. Z czasem, po kolejnych wspólnych treningach i udanych meczach, naprawdę się polubili. Teraz zarówno jeden, jak i drugi nie wyobrażał sobie dnia bez rozmowy na przeróżne tematy. Mówili o tym co dobrego się wydarzyło, ale także wspierali się w trudnych chwilach. Cristiano był przy przyjacielu, gdy jego żona rodziła za zamkniętymi drzwiami. Nie można się dziwić, że wkrótce został ojcem chrzestnym małego Liama.
  -Zmieć konkurencję, Cris - zaśmiał się Brazylijczyk poklepując go po ramieniu.
  -Liczę, że wygrasz w kategorii najlepszy obrońca ligi hiszpańskiej - podsumował Ronaldo zajmując miejsce wyznaczone mu przez organizatorów.
  Galę umilały występy artystów z całego świata. Portugalczyk był ogromnym fanem muzyki, więc te chwile były upojeniem dla jego uszu. W madryckim teatrze tego wieczoru zasiadały najważniejsze osobistości piłki nożnej oraz prawdziwe legendy. Ronaldo nadal nie potrafił uwierzyć, że osiągnął taki sukces. Dawniej możliwość poznania swoich dziecięcych idoli była tylko marzeniem. Teraz to wszystko miał na wyciągnięcie dłoni.
  Przyszedł moment, który zawsze był dla niego najbardziej stresujący. Lektor ogłosił listę nominowanych w kategorii najlepszy napastnik ligi hiszpańskiej. Konkurencja dla Portugalczyka była naprawdę duża. Nie dopuszczał jednak do siebie myśli, że może przegrać. Wierzył w swoje umiejętności i głosy fanów. Dzisiaj miał możliwość udowodnienia anty-kibicom, że ich słowa są tylko bezpodstawnymi opływającymi w nienawiść. 
  -Jestem zaszczycony tym, że mogę ogłosić werdykt - głos czarnoskórego mężczyzny rozniósł się po sali.
  Otworzył kopertę i postawił na mównicę piękną statuetkę w kształcie piłkarskiego buta. Każdy marzył by mieć ich jak najwięcej.
  -Piłkarz, który zwyciężył osiągnął to dzięki swojej ogromnej pracy. Znam go osobiście i uważam, że w pełni na to zasługuje. Statuetkę najlepszego piłkarza Hiszpanii otrzymuje... Cristiano Ronaldo.
  Dopiero po kilku sekundach dotarły do niego słowa. Stres, który mu towarzyszył nareszcie odszedł i mógł uświadomić sobie, że wygrał. Drugi rok z rzędu pokonał swoich konkurentów. Ucieszony pocałował mamę w policzek i ruszył odebrać nagrodę. Towarzyszyły mu gromkie brawa, a nawet wiwat na stojąco jego najlepszego przyjaciela. Łzy pojawiły się w oczach Ronaldo. Dla takich chwil warto żyć. Uścisnął dłoń mężczyźnie oraz prezenterom gali i w końcu mógł wziąć do ręki swoją nagrodę. Teraz cała sala czekała na jego przemówienie.
  -Nie mogę w to jeszcze uwierzyć, naprawdę - spojrzał na swoją matkę, która pomachała do niego chcąc dodać mu otuchy. - Jestem dozgonnie wdzięczny moim fanom, za to, że codziennie motywują mnie do pracy. Chciałbym podziękować wszystkim z osobna, ale to jedyna możliwość by okazać prawdziwą radość z tego, że jesteście. Nie wygrałbym gdyby nie wsparcie Realu Madryt i kolegów z drużyny. Każdy trening i rzecz jasna mecz wciąż jest dla mnie nauką i kształtowaniem umiejętności. Dziękuję rodzinie, w szczególności mamie, która jest dziś ze mną. Z tego miejsca pozdrawiam moje dwie siostry, które bacznie śledzą tą galę przed telewizorami. Prawdę mówiąc chciałem wygrać. Zapewniam jednak, że nie osiądę na laurach, które przyszły wraz z tym złotym butem. Pokażę całemu piłkarskiemu światu, że ogłoszenie mojej osoby jako najlepszego futbolisty w Hiszpanii nie było błędem. Wręcz przeciwnie, postaram się aby za rok, gdy przyjdzie moment głosowania jeszcze więcej ludzi stwierdziło, że zasługuję na wygraną. Jeszcze raz ogromnie wam dziękuję.
  Pocałował swoją nagrodę i krokiem zwycięzcy udał się na miejsce. Trzymał statuetkę jak największy skarb. Ta niewielka pozłacana figurka była atrybutem mistrza w świecie piłki nożnej. Wiedział, że taki moment w karierze należy uczcić. Gdy usiadł przysunął się do Marcelo chcąc mu zakomunikować, że tego wieczoru go potrzebuje.
  -Idziemy na imprezę, stary - odezwał się najciszej jak potrafił. Zdawał sobie sprawę z tego, że na sali było mnóstwo dziennikarzy.
  -Obydwoje jesteśmy zwycięzcami. Bardzo chętnie się czegoś napiję, bo jest co celebrować.
  Mieli tak podobne charaktery, że przyjemność sprawiało im nawet wspólne oglądanie telewizji. Jednak tak bajeczny wieczór, jak ten nie mógł upłynąć jedynie na samej gali. W końcu prasa kochała pisać o wybrykach Cristiano w klubie i dzisiaj zamierzał dać im temat do artykułów. Raz się żyje, a skoro dziennikarze swatali go z modelkami to przeczuwał, że niejedną pozna w vipowskim, madryckim klubie muzycznym.


~*~
Pisałam ten rozdział bez konkretnie rozpisanego pomysłu jak mam w zwyczaju
więc wydaje mi się trochę niemrawy i krótki 
Ale to wy oceniacie
W następnym rozdziale wracamy do Florence

1 komentarz:

  1. Wygrał <3
    Wiedziałam, że wygra już na początku, ale mimo wszystko ;)
    Wcale nie jest niemrawy i krótki! Po prostu spokojniejszy :3
    Jestem w sumie ciekawa co zdarzy się w tym klubie! A może tam pozna Florence?
    Cholera! Już chcę następny rozdział!
    I tak btw, świetnie dobrana piosenka ;)
    Życzę sobie by ten komentarz był lepszy, ale czeka mnie randka z chemią :c

    Tak więc,
    Do zobaczenia! <3

    OdpowiedzUsuń